Komentarze (0)
(NIE) MODNE SŁOWO „PRZYJAŹŃ”
Czytałam ostatnio po raz „enty” „Małego księcia”. Znam go już chyba niemalże na pamięć, ale czytam nadal, bo mam w sobie dużo z dziecka jeszcze... na szczęście. Choć zawsze uważałam, że nie jest to literatura dla dzieci. Czytając „księcia” mimowolnie odżywają w nas dziecięce marzenia, pragnienia i potrzeby, bo później jako dorośli często zapominamy, zagłuszamy w sobie pewne cechy, oczekiwania, a na ich miejsce często „wskakują” tęsknota, rozczarowanie i stagnacja. Czy nie o tym właśnie m. in. pisze A. de Saint- Exupery w swej książce?
„Mały książę” jako powiastka filozoficzna jest bardzo elastyczna dotyczy nas wszystkich bez wyjątku. Odnoszę wrażenie, że każda postać, każda sytuacja tam opisana, to każdy z nas i życie każdego z nas. Nikt i nic się nie ukryje. Mały książę jako postać jest absolutnie genialny... dociekliwy, cierpliwy i wyrozumiały, może trochę naiwny, a może po prostu ufny i zakochany do granic możliwości... wyjątkowo nie w samym sobie, ale w pięknej róży i innych ludziach. Poszukuje tego samego czego od wieków poszukuje ludzkość: akceptacji, miłości i przyjaźni. No właśnie przyjaźń - słowo, które mam wrażenie ostatnio straciło na wartości, albo całkowicie przestało spełniać swoją rolę. Dziś w dobie wielu aplikacji i najróżniejszych technologicznych nowinek do grona przyjaciół możemy zaliczyć niemal każdą osobę, nawet taką której nigdy nie widzieliśmy na oczy (czy w realu jak kto woli). „Przyjaźnimy” się z celebrytami, utożsamiamy się z życiem wielu, tak naprawdę nie znanych nam osób. Chcemy być tacy jak „znani i lubiani” z ekranów naszych telewizorów i komputerów. Ćwiczymy, biegamy, gotujemy, sprzątamy na równi z naszymi idolami-przyjaciółmi, często kosztem własnego zdrowia i czasu, który możemy poświęcić rodzinie i realnym przyjaciołom.
No bo właśnie o przyjaźni chciałabym tu dzisiaj Wam trochę napisać. O takiej prawdziwej, szczerej, pełnej zaufania i pewności, że choćby nie wiem co… przetrwa. Ja mam taką przyjaciółkę jeszcze z czasów liceum (kurcze, dinozaury chyba jeszcze wtedy żyły ), którą śmiało i bez zastanowienia określam tym mianem (mam nadzieję, że ona mnie też ). Sporo razem doświadczyłyśmy i doświadczamy nadal. Prowadzimy zupełnie inne życia i mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, że teraz jest nam „nie po drodze” zupełnie, ale nie jest tak. Pamiętam moment kiedy kończyłyśmy liceum, nasza przyjaźń była silna, ale dziewczęca jeszcze wtedy co jest zrozumiałe, wyjeżdżałyśmy na dwa krańce Polski na studia, pięć długich lat albo i dłużej… przetrwało!!! Nasza przyjaźń jak my same dojrzewa, zmienia się, ale trwa. Jesteśmy w wielu sprawach i pod względem charakteru podobne, a jednocześnie „ciekawie” różne. Nieoczywiste. Szczególnie po mnie nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać, co znowu wymyślę. Na szczęście ta druga z nas jest opanowana, zrównoważona do granic możliwości i jakoś tak umiejętnie, nieświadomie steruje tą naszą przyjaźnią. Jest to osoba, która pozwala mi wierzyć, że są jeszcze na świecie prawdziwi ludzie, kierujący się w życiu wartościami, dla których, prawda, szczerość, lojalność i drugi człowiek to nie tylko chwytliwe hasła, ale drogowskaz życiowy.
No i są jeszcze one, szalone, pełne pomysłów, motywujące, wspierające, działające na mnie jak doping koleżanki ze studiów. No z tymi to dopiero się przeżyło ciekawie życie i chcąc nie chcąc musimy teraz ze sobą funkcjonować- żeby trzymać wspólny front przed naszymi mężami, chłopakami i kim tam jeszcze, bo tylko my wiemy co tam się działo na studiach żartuję oczywiście). To one są motorem działania i niespożytą energią w naszej relacji. To one (a właściwe jedna z nich) tworzą ze mną tego bloga. Są moim łącznikiem między tym co jest teraz, a wspomnieniami i działaniami, jakich podejmowałyśmy się na studiach. To dzięki nim żyję jeszcze poniekąd studenckim życiem kiedy zrywam się na weekend do naszego akademickiego miasta na pogaduchy. Młodnieje wtedy w oczach zapominam o codzienności.
I jeszcze one … moja siostra i kuzynki. Silne babki dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Fajne matki, kobiety sukcesu, wulkany energii i skarbnice wiedzy i doświadczeń. Jedne młodsze ode mnie inne starsze, wszystkie mają jedną cechę... są ze mną powiązane silniejszą bądź luźniejszą więzią krwi. A to zobowiązuje... i wcale nie do tego, żeby te więzi podtrzymywać na siłę, bo jeśli okazało by się, że jest nam po prostu nie po drodze to wychodzimy wszystkie z założenia, że nic na siłę. Chodzi o zobowiązanie wynikające często z niewytłumaczalnego porozumienia, o to żeby nie zaprzepaścić wyjątkowej więzi jaka w naturalny sposób z nas wypływa. Tutaj dopiero powstaje ciekawy miszmasz osobowości. Jesteśmy skrajnie różne, mieszkamy w rożnych częściach kraju, w dużym miastach, małych miasteczkach i urokliwych wioskach, dzieli nas na pozór wiele, ale łączy poczucie bycia w rodzinie. Silna cecha, która powoduję, że mimowolnie wracamy do siebie nie tylko na czas świąt czy innych uroczystości rodzinnych, ale tak po prostu gdy jest nam źle i gdy osiągnęłyśmy właśnie kolejny sukces. Nikt tak jak Wy nie daje mi nieustającej wiary w każdy mój pomysł .
Dziewuchy wielkie dzięki każdej z Was z osobna i Wszystkim razem za to, że jesteście, że dajecie mi siłę i motywację, a kiedy trzeba to i... silniej zmotywujecie.
A swoją drogą, zauważyłyście, że często jak pisze się o przyjaźni to porusza się w sobie najgłębsze emocje, opisuję się te relację w podobnej kategorii jak miłość? Ja właśnie tak uważam, wyznaję zasadę, że przyjaźń jest bardzo silną relacją, jeśli nawet nie najważniejszą, bez przyjaźni nie jesteś w stanie funkcjonować, ja doskonale o tym wiem. Nikt nie da nam takiego wsparcia i nie okaże zrozumienia jak druga, zaprzyjaźniona z nami kobieta.
Wyobrażacie sobie, żeby godzinami rozmawiać z jakimś facetem o czymkolwiek o pierdołach ale i o życiowych sprawach, żeby coś przedyskutować, omówić. No nie realne!!! (chyba że się mylę to chętnie poczytam o tych wyjątkach ) Z mężczyznami jest konkret, 5 zdań, 10 minut rozmowy. Wszystko! Nikt tak jak druga kobieta nie będzie z nami omawiać przez najbliższą godzinę nowej kiecki na Sylwestra, czy butów na ślub. Nikt tak jak one nie zrozumieją co to znaczy dla kobiety, dla matki pierwszy katar dziecka, nikt tak jak Wy kochane kobiety nie wesprze w trudnej życiowej sytuacji i nie zmotywuje do podjęcia działań i wdrożenia pozytywnych zmian w swoim życiu.
Zachęcamy do podzielenia się przemyśleniami na temat przyjaźni