Kategoria

Emocje


kwi 24 2020 Uśmiech to słońce :)
Komentarze (0)

Uśmiech smile

 

Uśmiech jest jak słońce, które spędza chłód z ludzkiej twarzy” – Victor Hugo, francuski pisarz, poeta, dramaturg smile

 

Pewnego pięknego upalnego lata przechadzając się licznymi wąskimi uliczkami Rzymu przed pewną klimatyczną kawiarnio-cukiernią spostrzegłam niesamowicie wesołą radosną barwną aranżację wiadra smile Wiadro, niby zwyczajne a jednak niezwyczajne przykuło mój wzrok tak silnie, że po prostu musiałam ten widok uwiecznić kiss Byłam wówczas pewna, że kiedyś przyjdzie odpowiedni moment, aby zachwycić nim innych kiss 

 

Otóż, człowiek uśmiechnięty to zazwyczaj osoba pozbawiona zazdrości, gniewu, nienawiści, dlatego ktoś taki nie potrafi ani życzyć źle drugiej osobie, ani wyrządzić mu krzywdę. Swoim spokojem, poczuciem humoru, radością, emanującym dobrem i ciepłem potrafi wywołać uśmiech na twarzy człowieka zmęczonego, oschłego, smutnego, przygnębionego, chorego, ubogiego czy zdenerwowanego.

Uśmiech to motywacja, zdrowie, pozytywna energia, słońce, które sprawiają, iż łatwiej, przyjemniej i radośniej jest iść przez życie, pokonywać trudności wzajemnie się wspierając i życząc sobie dobrze. Pamiętajmy, że swoim uśmiechem zarażamy innych do uśmiechania się kiss   

 

Życzymy Dużo Uśmiechu Na Codzień smile

 

 

wiadro     

 Zdjęcie: prywatne.

kwi 16 2020 MIŁOŚĆ :)
Komentarze (0)

milosc

Źródło: własne.

kwi 14 2020 CIERPLIWOŚĆ :)
Komentarze (0)
emocje 

Musimy mieć do życia cierpliwość, ponieważ jest wieczne - Karel Čapek, czeski pisarz XX wieku.

 

Cierpliwość Jak myślicie: Czy w obecnym świecie pełnym szybkiego tempa życia bycie cierpliwym popłaca? Czy przypadkiem uciekające nie ubłaganie dni, miesiące, lata sprawiają, że tracimy cierpliwość do wielu spraw? A może przybieramy formę rozpędzonej lokomotywy, którą trudno zatrzymać? Może nerwowo miażdżymy wszystko na swojej drodze, aby jak najszybciej uporać się z kłopotliwym zdarzeniem tłumacząc przy tym, że tacy już jesteśmy niecierpliwi, niestety.

Osobiście, wielokrotnie złapałam się na tym, że w sytuacji, którą przychodzi mi rozwikłać teraz, nagle pojawia się u mnie brak cierpliwości i spokoju, że czas oczekiwania na coś co ma się wydarzyć za kilka dni staje się trudny do zniesienia.

Bycie cierpliwym to gorliwe, spokojne czekanie na zmianę sytuacji, to  bycie opanowanym w rożnych sytuacjach, to zachowanie charakteryzujące się stoickim, zrównoważonym spokojem. Człowiek cierpliwy ma stalowe nerwy i zachowuje zimną krew w różnych napotkanych okolicznościach. Szkoda, że nie posiadam takiej umiejętności, ale wszystko przede mną, bo cierpliwości można się nauczyć smile   

Cierpliwość umożliwia wykazywanie się, angażowanie w różne długoterminowe zadania. Dla osób posiadających tę cechę np. nauka śpiewu, gra na instrumencie, praktykowanie jogi czy bycie sportowcem itd. stanowią niesamowitą przyjemność, gdyż te osoby ze spokojem ćwiczą i czekają na rezultaty, natomiast u osób u których występuje brak cierpliwości, może pojawić się frustracja i zniechęcenie dalszą aktywnością.       

Podobnie jest w sytuacjach, gdy mamy zepsute urządzenie, sprzęt. Człowiek cierpliwy ze spokojem i opanowaniem podejmie się naprawy np. ekspresu do kawy, zaś osoba jej pozbawiona- najprawdopodobniej kupi nowy ekspres. 

Cierpliwi z chęcią i spokojem czekają na kolejny odcinek ulubionego filmu, a osoby pozbawione tej cechy będą zniecierpliwione, bo chciałyby obejrzeć najlepiej od razu wszystkie odcinki naraz.

Bycie cierpliwym sprawia, że aktywnie słuchamy drugiej osoby, umiejętniej analizujemy przekazaną przez słuchacza informację, w sposób opanowany radzimy, jak rozwiązać problem, uporać się ze zmartwienie. Osoby obdarzone cierpliwością do wielu codziennych czynności, obowiązków podchodzą z pasją pielęgnując każdy szczegół. Dla takich osób pośpiech nie istnieje, ważniejszy jest efekt końcowy przy akceptacji czasu, który jest niezbędny do osiągniętego rezultatu

Cierpliwość popłaca, bo jeśli ją mamy to posiadamy w sobie siłę, determinację w dążeniu do upragnionego celu, który chcemy osiągnąć. Stajemy się przy okazji ludźmi sukcesu, gdyż skrupulatnie realizujemy nasz zamierzony plan, który po jakimś czasie kończymy z powodzeniem.

Nie jest łatwo być cierpliwym, bo dużo zależy on naszego charakteru, ale warto próbować. Dla choleryka trudniej będzie opanować nerwy niż dla flegmatyka, bo tych pierwszych denerwują nawet błahe rzeczy. Warto wtedy zastanowić się co wpływa na naszą złość, frustrację i starać się unikać takich zdarzeń i osób. Dobrze, jeśli umiemy postrzegać zaistniałe sytuacje pozytywnie, jeśli podchodzimy do wielu rzeczy z dystansem, uśmiechem czy żartem, bo wtedy łatwiej jest rozładować napiętą sytuację czy opanować się. Optymistyczne nastawienie wpływa budująco podczas nabywania umiejętności bycia cierpliwym.

Z cierpliwością mamy styczność wszędzie w miłości, w małżeństwie, w pracy, na studiach, w sztuce, w sporcie, podczas podróży wszędzie i na każdym kroku, dlatego tym bardziej warto o niej pamiętać i ją pielęgnować. Czasami trzeba po prostu „rzucić na luz, nie przejmować się aż tak bardzo wszystkim tylko cierpliwie poczekać na rozwój zdarzeń

Życzymy Wam Kochani, dużo cierpliwości, bo dzięki niej łatwiej żyć kiss

kostka

Źródło: internet. 

 

mar 30 2020 OPTYMIŚCI :)
Komentarze (0)

OPTYMIŚCI kiss

… A mówili, że jestem chodzącą pesymistkąże wszystko widzę w czarnych barwachże nigdy nie przewiduję sytuacji z happy endem, dlatego postanowiłam wziąć się w garść i zacząć myśleć optymistycznie dostrzegać we wszystkim pozytywy i podążać przez życie z wiarą w pomyślny rozwój wydarzeńsmile

I wiecie do jakich wniosków doszłam? A mianowicie, wstyd mi przed samą sobą, że tak długo patrzyłam na wszystko pesymistycznie, bo szkoda naszego zdrowia i życia na ciągłe zamartwianie się i ściąganie myślami licznych nieszczęść

Przecież życie takiego optymisty to mnóstwo pozytywnych, wspaniałych sekund, chwil, momentów, dni, miesięcy, lat. Nie odbierajmy sobie przyjemności i radości ciągłe zamartwiając się i negatywnie postrzegając codzienność. Pielęgnujmy w sobie piękne i wzniosłe myśli, które będą pozytywnie kształtować nasz byt. Pamiętajmy, że bycie optymistą sprawia, iż czujemy się szczęśliwsi, bo nasz umysł jest wolny od smutku i niepokoju. Gdy towarzyszą nam pozytywne emocje to nawet trudną sytuację potrafimy odebrać spokojniej, racjonalniej, pokorniej, radośniej. Zdrowy umysł pomaga przezwyciężać problemy dodając siły, wiary i nadziei.    

Nasze nastawienie psychiczne odgrywa istotną rolę w tym jak odbieramy bodźce zewnętrzne, jak postrzegamy konkretną sytuację. Człowiek optymista w kłopocie, w trudności odnajduje pozytywny sens, zauważa dodatnią wartość danego problemu, skupia się na pomyślnym jego przeanalizowaniu, a na pewno wierzy w jego pozytywne rozwiązanie. Inne podejście prezentują pesymiści. Dla takich osób kolejne przeszkody, nieprzyjemności z którymi muszą się zmagać to ogromny stres, niepokój, niepewność. Te osoby popadają w lęk, histerię, tworzą napięcie, są pełni obaw nie wierzą w pozytywne zakończenie trudnej sytuacji. Czy nie lepiej jest podejść do sprawy z pozytywnym nastawieniem zachowując przy tym siły i entuzjazm na dalszą część dnia? Czy nie rozsądniej jest nasze myśli, umysł nakierować na optymistyczne tory, które rozjaśnią nam drogę, po której kroczymy? Wydaje nam się, że szkoda jest tracić chwile, czas na zbędne przygnębianie się, rozmyślanie w kategoriach smutku, czarnych dni, które nie uskrzydlą nas, lecz pogrążą w pesymizmie, beznadziei.

Kochani, jeśli dopadają Was negatywne myśli, to od razu zamieniajcie je na pozytywne. Nie tkwijcie w przekonaniu, że coś się na pewno nie uda, wręcz przeciwnie kształtujcie pomyślne spojrzenie na sprawę, bo nie wiemy co jest nam pisane, więc po co z góry zakładać pesymistyczną wersję. Cieszmy się każdą przeżytą chwilą i wierzmy w pozytywny bieg zdarzeń, bo na jakośćżycia każdego z nas składają się nasze liczne przeżyte wspaniałe momenty.  

AHOJ! NIECH ŻYJE OPTYMIZM kiss

drzewo

lut 08 2020 Oprzytomnienie
Komentarze (0)

Oprzytomnienie smile 

      Złapałam się ostatnio na tym, że zatraciłam radość chwili. Przestałam myśleć w kategoriach przyszłych na zasadach kiedyś, niedługo, w najbliższym czasie. Zagalopowałam się i wpadłam w trybiki życia codziennego, które miało mnie przecież nie dotyczyć tak mocno. Coraz częściej stąpam twardo po ziemi, żyję moim „ja obecnym”, chyba nawet przestałam marzyć. Zawsze powtarzałam sobie, że po pierwsze żyję na wsi, więc wielkomiejski pęd mnie nie dotyczy, po drugie, że mam świadomość szybkiego zatracenia się ludzi w pracy i że ja nigdy taka nie będę, że nie poddam się tym trendom, temu pędowi, który wymusza na nas technologia i gospodarka. Uważa się bowiem, że cały ten szał życia napędza nasza - galopująca rodzima gospodarka i coraz nowsze, ciągle zmieniające się technologie za którymi trzeba nadążyć, żeby nie wypaść z obiegu. Tylko czy faktycznie tak to jest? Czy nie jest tak przede wszystkim, że sami za tym wszystkim, ślepo gonimy, bo się czegoś ciągle boimy? Boimy się wypaść z rynku, bo konkurencja duża, bo na nasze miejsce setki innych głów czekających na zatrudnienie, boimy się nie być na czasie, bo jak w dzisiejszych czasach można nie obsługiwać najnowszych aplikacji, nie logować się bez przerwy na różnych chatach, forach i grupach, no jak?

      A no można! Ja zawsze byłam, jestem i zapewne już tak zostanie, że będę na bakier z technologiami. Już w szkole informatyka nie była moją mocną stroną, komputer zawsze służył mi do pisania, słuchania muzyki, oglądania niszowych filmów. Internet wykorzystuję do robienia przelewów i  zakupów (namiętnie, nie wiem kiedy ostatnio byłam w jakimś stacjonarnym sklepie, poza spożywczakiem). Na jakieś tam fora od niedawna zaglądam, ale przyznam, że idzie mi to nie udolnie, ale... dobrze mi z tym. I jakimś cudem Ci wszyscy ludzie, którzy mają wiedzieć co u mnie słychać… wiedzą. Dlatego zawsze uważałam, że te wszystkie współczesne rozkminy na temat uciekającego czasu nie będą mnie dotyczyć, a już na pewno nie tak znacząco. No przecież nie marnuję czasu na pisanie ze znajomymi na grupach, nie podglądam życia innych. Moje wydaje mi się na tyle interesujące i pochłaniające, wymagające i ciekawe, że naprawdę nie potrzebuję dodatkowych wrażeń. 

      A jednak uległam, zatraciłam się… w pracy. Jak to mówią, „nie samą pracą człowiek żyje” i „pieniądze szczęścia nie dają”. I zupełnie się z tym zgadzam. Co jednak w sytuacji, gdy praca, którą wykonujemy nie daje nam satysfakcji, także tej finansowej? Gdzie mimo zapewnień, że się nie zatracimy, musimy się podjąć dodatkowego zajęcia, czy nawet zajęć żeby utrzymać rodzinę? Ktoś może powie, że należy w takiej sytuacji zmienić po prostu pracę. Jednak odpowiedzi i nasze wybory nie są tak oczywiste. 

      Ja mam ten komfort, że lubię swoją pracę, a wszelkie „zajęcia dodatkowe”, których się podejmuję, są moją pasją i inwestycją w rozwój osobisty. Dają mi mnóstwo frajdy, satysfakcji i poczucia, że robię coś ważnego i dobrego. Ale się zatraciłam... i doszłam do wniosku, że tym bardziej można zatracić się w pracy… nie kiedy trzeba, bo życiowa sytuacja tego wymusza, ale właśnie wtedy kiedy sprawia nam to przyjemność. Na szczęście doszłam do wniosku, że nic nie jest ważniejsze od przyjaciół, od rodziny. Nie ma nic cenniejszego niż zdrowie najbliższych i dorastanie dzieci, których dookoła jest już całkiem sporo. Bo jedno i drugie przemija… i łapię się właśnie na tym, że nie mam czasu pobawić się z siostrzeńcami, pogadać z przyjaciółką przy kawie, omówić z najbliższymi ich stanu zdrowia, zainteresować się w normalny ludzki sposób bieżącymi sprawami ludzi, którzy są przecież dla mnie ważni, najważniejsi.

        Nie chcę pędzić i pędzić, aż dopędzę do momentu, który będzie dla mnie kryzysowy, przełomowy, kiedy uświadomię sobie, że straciłam coś naprawdę ważnego. W pierwszej kolejności swoją młodość i zdrowie, ale przede wszystkim to co najważniejsze miłość i wsparcie przyjaciół i rodziny, bo na odległość, bądź od przypadku do przypadku nie da się zbudować więzi, trwałych relacji. Dziecko tylko raz w życiu uczy się chodzić, tylko raz idzie po raz pierwszy do przedszkola czy szkoły. Przyjaciele w trudnych momentach potrzebują się wygadać tu i teraz a nie w przyszłym tygodniu, rodzeństwo czy partner potrzebuje wsparcia w tej konkretnej chwili i tej konkretnej sprawie… za miesiąc może być już na wiele rzeczy za późno…

      Oprzytomniałam, że nie chcę rezygnować z siebie, z tego co daje mi radość, ale przede wszystkim nie chcę rezygnować z ważnych osób, chwil i momentów  z mojego życia prywatnego, które tak naprawdę dają mi siłę… Bo co mi z sukcesów zawodowych, którymi nie mam się komu pochwalić i z kim ich świętować, co mi z satysfakcji i wewnętrznej silnej motywacji, kiedy nie potrafię lub nie jestem w stanie zmotywować do dobrych działań moich bliskich... Bo akurat mnie nie ma przy nich.

      Zrozumiałam, że satysfakcjonująca praca to dziś dobro deficytowe, ale w żaden sposób nie może być ucieczką od problemów osobistych, nie może być przykrywką codzienności, albo chwilowych niepowodzeń, bo nie prowadzi to do niczego dobrego. Bo każdy projekt, kontrakt, czy nawet szansa kiedyś się skończą...

 

r_2020