gru 13 2019

FILMOWY PRZERYWNIK PRZEDŚWIĄTECZNY


Komentarze: 0
filmy 

FILMOWY PRZERYWNIK PRZEDŚWIĄTECZNY smilesmilesmile

 

   Święta już coraz bliżej. Wszyscy pewnie w głowach mamy tylko listę zakupów i dań do przygotowania. A przed nami jeszcze porządki świąteczne, zakup i pakowanie prezentów, aby pomóc Mikołajowi w jego ciężkiej pracy smile i cała logistyka związana z tym, co gdzie postawić, jaką dekorację stołu i domu w tym roku wcielić w życie i  jak rozdysponować czas własny żeby ze wszystkim zdążyć. Znacie to? Ja mam to co roku. I co roku obiecuję sobie, że w przyszłym roku będzie zupełnie inaczej... nie jest ! smile

   Ale i tak lubię całe te przedświąteczne i świąteczne zamieszanie i zabieganie i byłabym obłudna gdybym powiedziała, że cały ten klimacik mnie nie dotyczy. Dotyczy i to bardzo. Bo to przecież tak jakby nie wierzyć w św. Mikołaja smile

   Mimo wszystko jak co roku staram się jednak nie zwariować. I znaleźć w tym wszystkim czas dla siebie. I za każdym razem udaje mi się tak na dwa, trzy tygodnie przed świętami, kiedy już bardzo  ogarnia mnie nastrój świąteczny. Zrobić coś tylko dla siebie. W radio puszczają świąteczne piosenki, ja podczas codziennych zajęć mimowolnie nucę kolędy i te zasłyszane z radio wszelakie „Christmasy” wink i do znudzenia oglądam świąteczne filmy... tak dla zasady, żeby się napawać klimatem do bólu….

   I dlatego teraz z tego  miejsca chciałabym się z Wami podzielić kilkoma tytułami filmów, które są dla mnie obowiązkowe w czasie świąteczno-noworocznym. W telewizji w tym czasie można obejrzeć mnóstwo takich pozycji, ale powiem szczerze, że nie wszystkie są dla mnie godne uwagi. Owszem, wszystkie traktują o świętach, jest w nich świątecznie, kolorowo, sielsko, anielsko i lukrowato czasem, aż do przesłodzenia.... no taka jest prawda. Ja chciałabym napisać o filmach, które mimo tego że posiadają całą tą często amerykańską otoczkę rodzinnych świat, zawierają w sobie coś więcej. A mianowicie morał, przesłanie, chwilę refleksji, a czasami po prostu świetne aktorstwo i muzykę (o które często trudno w tego typu produkcjach).

   Pierwszym filmem jaki chciałabym opisać, jest film „Cud na 34 ulicy”. W telewizji najczęściej można napotkać na wersję z 1994 roku w reżyserii  Lesa Mayfielda. Jest to jednak już 4 wersja filmu. Pierwowzór powstał w 1947 i jest to obraz prawdziwie magiczny, który po prostu uwielbiam. Wierzcie mi proszę, film wyreżyserowany przez George’a Seatona zdobył trzy Oscary, słusznie zresztą. Fabuła opowiada o corocznym i odwiecznym dylemacie kolejnych już pokoleń, a mianowicie szuka odpowiedzi na pytanie czy Mikołaj jest prawdziwy czy nie? Istnieje naprawdę czy nie istnieje zupełnie? Na końcu filmu dowiadujemy się prawdy, albo raczej utwierdzamy się w przekonaniu, że wiara może zdziałać cuda i ...działa. Jest to jeden z tych filmów, jak prawie każda świąteczna produkcja, który ma za zadanie ukazać nam prawdy, o których być może na co dzień zapominamy, pochłonięci codziennością. Okazuje się bowiem, że kilkuletnie dziecko i jego wiara i determinacja w dociekaniu autentyzmu, może być silniejsza od dorosłych nieistotnych, ulotnych spraw, którymi karmimy się na co dzień.

   Drugi film jakim chciałabym się podzielić jest film Thomasa Bezuacha „Rodzinny dom wariatów” z 2005 roku .Ten film różni się znacznie od tego pierwszego. Choć jest nadal utrzymany w tematyce świątecznej porusza swą fabuła także inne kwestie związane z naszym życiem. To obraz przede wszystkim o rodzinie, o wszelkiego rodzaju słabostkach i wadach, o problemach jakie przez lata kłębią się w naszych domach, z którymi nie potrafimy lub nie chcemy sobie poradzić, a nawet czasem ich zauważyć. Okazuje się, że osoba obca, patrząca na nas z zewnątrz zupełnie postronnie, może nam uzmysłowić, co jest w naszych relacjach nie tak i jak w prosty sposób można to zmienić.  To film, który mówi nam niemalże wprost, że otwartość na drugiego człowieka, także tego z pozoru nieznajomego przynosi nam wiele dobra. Film oglądam co roku także ze względu na świetne   aktorstwo Diane Keaton, Rachel McAdams,które bardzo lubię, a także  Claire Danes, Sarah Jessica Parker czy  Luke'a Wilson.

   A teraz czas na moje świąteczne perełki smile

   "Gospoda Świąteczna" z 1942r.  W reżyserii Marka Sandricha. Bezdyskusyjnie na plus za tym filmem przemawia świetne, wręcz wybitne aktorstwo Binga Crosby'ego, Freda Astaire'a i Virginii Dale a także Marjorie Reynolds. Świetny musical o tematyce świątecznej i... miłości. Ekranizacja  ta, także nawiązuje do prawd życiowych, którymi powinniśmy się kierować nie tylko od święta. Dylematy zakochanych w sobie osób, opisane w filmie, są tak naprawdę codziennością dla każdego z nas na rożnych etapach naszego życia. Nie jest nic złego w dokonywaniu wyborów i w wątpliwościach jakie nami targają podczas podejmowania decyzji. Problemem, może jedynie okazać się decyzja źle podjęta. Jak uniknąć tych błędów?... Na to odpowiada nam nie tyle fabuła filmu, co prawda życiową znana od lat, że w życiu należy kierować się sercem i patrzeć na drugiego człowieka przez pryzmat jakim jest, a nie kim jest. Ten film po prostu uwielbiam. Także ze względu na piosenkę Irvinga Berlina „White Christmas”(tak tak to jest ta piosenka, którą słyszymy niemal w każdej stacji radiowej) w wykonaniu Binga Crosby”ego. To właśnie jemu zawdzięczamy znajomość tego utworu, nikt nigdy wcześniej przed nim ani nikt po nim nie zaśpiewał tej piosenki w sposób równie porywający, nastrojowy, niezwykły. A na przestrzeni lat wersji tej piosenki powstało  już dużo,  co najmniej tyle co świątecznych produkcji telewizyjnych. No i ten pomysł w fabule z gospodą otwartą tylko w święta... magiczne, z głębokim morałem i przesłaniem otwartości na drugiego człowieka, po prostu piękny film.   

   Kolejny klask i must have w świąteczny czas. "Opowieść Wigilijna" – najwspanialsza w oryginalnej wersji z 1970 roku , ale równie wciągająca i poruszająca historia także w wersjach nowszych, chociażby tej ostatniej z 2009 roku bez problemu do obejrzenia w święta w tv. Fabuły tego filmu, nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Starzec, który całe życie skupiony był tylko na sobie, nagle dzięki zmarłemu wspólnikowi i losowi doznaje olśnienia, w ostatniej chwili przewartościowuje swoje życie dochodzi do wniosku, że nie ma nic ważniejszego niż bliskość drugiego człowieka, ciepło rodzinnego domu. Uświadamia sobie, że żadne pieniądze tego  świata, a także jego ponura natura, która oddala go od ludzi, doprowadzają do tego, że nie ma w swoim otoczeniu nikogo bliskiego. Stajemy się samotni, zgorzkniali i przez to wszystko zatracamy swoje człowieczeństwo. Film o samotności, drugiej szansie i odrobinie dobrej woli, aby chciało się nam coś zmienić w swoim życiu. Niby prawdy oczywiste ale przedstawione w taki sposób, że ja mimo oglądania co roku, tego filmu,  nie jestem w stanie nie uronić łezki. Przyznam się Wam także do tego, ze co roku dzień przed wigilią lub bezpośrednio 24 grudnia obowiązkowo czytam „Opowieść Wigilijną” Karola Dickensa. Niektórzy mówią , że co to by były za święta bez Kevina, a ja nie wyobrażam sobie świat bez zapoznania się po raz kolejny z historią skąpca Ebenezera Scrooge’a.

   I na koniec jeszcze jeden film z kategorii dramatu, ale nadal w klimacie świątecznym. „To wspaniałe życie”  z 1946r. (reż. Frank Capra)z doborową obsadą aktorką m.in. z Jamesa Stewartem i Thomasem Mitchellem. Jedno spostrzeżenie jakie nasuwa mi się na myśl związane z tym filmem to sformułowanie, że dobre uczynki wracają do nas. Liczą się ludzie, relacje z nimi, a nie sława i splendor. Niby oczywiste, ale czy faktycznie brane serio w dzisiejszych czasach? Czy nie jest czasami tak, że się trochę jednak zapominamy w natłoku przyzwyczajeń. Czy czasami nie przedkładamy swoich relacji z najbliższymi, własnego zdrowia, planów i marzeń związanych z rodziną, ponad budowanie pozycji i pomnażanie korzyści? Film niestety nieco melodramatyczny jak na świąteczne klimaty, ale przez to niezwykle prawdziwy. Bo tak jak w życiu spotykają nas rożne sytuacje, ale ważne jest jak sobie potrafimy z nimi radzić i co ostatecznie okazuje się dla nas istotne.

   Mogłabym Wam tak godzinami o tych filmach opowiadać, bo mam ich naprawdę sporo. Ale wybrałam dla Was te, które są dla mnie znaczące w pewien szczególny sposób. Filmy, które w sumie opowiadają o tym samych, w tle maja wplecioną świąteczną atmosferę, a jednak różnią się między sobą emocjami, gra aktorką (co dla mnie jest ważne w filmie) i moimi osobistymi wspomnieniami związanymi z tymi pozycjami.

   A najważniejsze co chciałybyśmy Wam przekazać przed tegorocznymi świętami, to to, żeby się nie poddawać. Żeby mimo przeciwności jakie na naszej drodze stawia nam los, próbować i odnajdywać w sobie siłę do walki, do realizacji założeń, spełniania marzeń. I więcej odwagi do podejmowania decyzji, które mogą zmienić nasze życie na lepsze. Naprawdę nie warto czekać  z okazywaniem uczuć najbliższym, nie warto rezygnować ze wspólnie spędzonego czasu, nie warto rezygnować przede wszystkim z siebie, własnego szczęścia. 

   Święta mogą być doskonałą okazją do podjęcia w sobie postanowień, że coś w tym naszym życiu zmienimy, na lepsze. Czego Wam serdecznie życzymy smile

 

Przyjemnego seansu filmowego smile

 

FILMY

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz